Młody środkowy bloku z MOS Wola Konrad Bączek o porażce z AZS Olsztyn
MOS Wola Warszawa przegrał z AZS-em UWM Olsztyn 2:3 w meczu dziewiątej kolejki o mistrzostwo II ligi mężczyzn. Wyczerpujące spotkanie podsumował młody(rocznik 1998) środkowy bloku zespołu MOS Wola, Konrad Bączek.
UMKS MOS Wola Warszawa przegrał z AZS-em UWM Olsztyn 2:3 w meczu dziewiątej kolejki o mistrzostwo II ligi mężczyzn. Wyczerpujące spotkanie podsumował środkowy zespołu, Konrad Bączek.
KONRAD BĄCZEK, środkowy, ur.1998, wzrost 207 cm. Wicemistrz Polski młodzików (2013) i wicemistrz Polski kadetów (2015).
Gra w meczu z Olsztynem toczyła się ze zmiennym szczęściem. Czego zabrakło by wygrać?
Na pewno popełniliśmy bardzo dużo błędów w zagrywce, a to sprawiło, że przegraliśmy drugiego seta. Później w przyjęciu też mieliśmy problemy, to z kolei przekładało się na trudności ze skończeniem ataków. Taka jest właśnie siatkówka, że błędy kosztują, a jak jest ich zbyt dużo to się przegrywa.
Z czego wynikały te błędy? Dużo punktów oddaliście po zepsutych zagrywkach, trochę również po pomyłkach w ataku.
Wydaje mi się, że brakowało nam skupienia i mobilizacji, wychodziliśmy tacy zaspani, jakbyśmy w ogóle nie istnieli. W końcówkach traciliśmy chłodną głowę. Udało się nam wrócić w czwartym secie, doprowadzić do tie-breaka, ale nie udało się go wygrać.
Sędziowie też przysporzyli emocji…
Nie chcę komentować i oceniać pracy sędziów, bo to był skandal, ale my się nie załamujemy i gramy dalej.
Myślisz, że gdyby udało się Wam zachować zimną krew to zespół z Olsztyna mógłby nie dać Wam rady?
To my popełnialiśmy błędy, w końcówkach też mogliśmy zagrać lepiej, kończyć ataki, a drużyna z Olsztyna jest dobrym zespołem. Pokazali to w dzisiejszym meczu. Miejsce, które zajmuje się w tabeli nie zawsze odzwierciedla umiejętności zespołu. Olsztynianie wykorzystali naszą niemoc i wygrali.
Wśród Was brakowało chyba lidera, osoby, która właśnie w tych trudnych i kluczowych momentach poderwałaby Was wszystkich.
Tak, na pewno. Raz liderem próbował być ktoś inny, innym razem znów inna osoba i to nie działało. Każdy z nas motywował się na swój własny sposób, próbowaliśmy w sobie obudzić tę siatkarską agresję, ale jak widać po wyniku było jej trochę za mało.
Rozmawiała: Aleksandra Anna Smolarek