Aktualnie znajdujesz się na:

Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Siatkarze MOS Wola przegrali 2:3 z Bzurą Ozorków w ostatnim meczu rundy zasadniczej II ligi mężczyzn

Drużyna siatkarzy MOS Wola przegrała 2:3 z Bzurą Ozorków po słabym meczu w II lidze mężczyzn. Był to ostatni mecz w rundzie zasadniczej i bez względu na wynik spotkania nasza drużyna miała zapewnione 3 miejsce w tabeli.

 

 

MOS Wola Warszawa - Bzura Ozorków 2:3
(25:22, 21:25, 16:25, 25:18, 11:15)

Składy zespołów:
MOS Wola: Bartczak, Schamlewski, Pawlewicz, Sutyniec, Wasilewski, Kaczmarek, Nassalski (libero) oraz Mazur, Jadacki, Szewczyk i Trzciński
Bzura: Domagała, Dłubała, Kałużny, Krymarys, Sadecki, Wójcik, Antosiak (libero) oraz Majchrzak i Sowiński

 

Oto relacja z meczu red. Tomasza Tadrały, która ukazała się na stronie Strefy Siatkówki:

W ostatniej kolejce II ligi mężczyzn

grupy trzeciej, siatkarze Bzury Ozorków pokonali w pięciosetowym pojedynku MOS Wola Warszawa. W marcu oba zespoły zagrają w play-off - stołeczni z Camperem, ozorkowianie z KPS Siedlce.

 


Już w pierwszej akcji meczu warszawiacy blokiem zatrzymali Marcina Sadackiego. Podopieczni Krzysztofa Wójcika mieli szansę prowadzić już 3:0, ale ataki

Bartosza Kaczmarka i Mariusza Schamlewskiego zatrzymały się w siatce i zamiast 3:0 dla gospodarzy, było 2:1 dla przyjezdnych. Przy stanie 4:4 ekipa Grzegorza Zawieruchy zaczęła uciekać rywalom. Piotr Dłubała włożył piłkę za „kołnierz" siatkarzom MOS-u Wola, Kamil Wójcik zatrzymał Pawła Sutyńca, a w następnej akcji środkowy Bzury punktował ze środka i przy 7:4 o czas poprosił szkoleniowiec stołecznych. Po wznowieniu gry za odrabianie strat wziął się Kaczmarek. Przyjmujący beniaminka z Warszawy najpierw zablokował Sadeckiego, a następnie skuteczny był na kontrze. Niewiele brakowało, aby Kaczmarek stał się bohaterem kolejnej akcji, w której „wyciągnął" piłkę po ataku Michała Krymarysa. Adrian Bartczak piłkę posłał do Sutyńca, ale ten za bardzo ściągnął nadgarstek i piłka dająca remis, zamiast w polu rywala, znalazła się w siatce (8:6). To, co nie udało się kapitanowi miejscowych, dokonał ich rozgrywający. Bartczak zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki (8:8), a w następnej akcji pomylił się Dłubała i to zespół MOS-u Wola był na prowadzeniu (9:8). Od tego momentu gra się bardzo wyrównała, a na jednopunktowe prowadzenie wychodzili raz stołeczni, raz ozorkowianie. Przy stanie 17:17 dwukrotnie w roli głównej wystąpił Sutyniec. Atakujący gospodarzy najpierw potężnie zaatakował ze skrzydła, a w następnej akcji wygrał na siatce pojedynek z Łukaszem Kałużnym (19:17) i o przerwę dla Bzury poprosił trener Zawierucha. Po przerwie pomylił się Krymarys i Wójcik, którego zablokował Schamlewski (21:17). Jednak nie był to koniec emocji, bo przyjezdni bardzo szybko zbliżyli się do siatkarzy z Woli na jeden punkt (23:22). Piłkę setową dał miejscowym Sutyniec (24:22). W ostatniej akcji seta piłkę Dłubały podbił grający na libero pod nieobecność Bartosza Strzeżka i Jakuba Linki Konrad Nassalski. Kontry nie skończył atakujący MOS-u, ale przy ataku Sadackiego czujny był Alan Wasilewski, który blokiem zakończył pierwszą odsłonę meczu. Po zmianie stron bardzo szybko na prowadzenie wyszli zawodnicy Bzury Ozorków, którzy po serii bloków Wójcika prowadzili 4:1. Gospodarze po akcjach Sutyńca i Witolda Pawlewicza odrobili dwa punkty (3:4), ale przy stanie 6:5 dla przyjezdnych, zespół Grzegorza Zawieruchy zaczął uciekać przeciwnikowi. Duża w tym zasługa Piotra Dłubały. Przyjmujący ozorkowian bezlitośnie punktował stołecznych, mających problemy z przyjęciem zagrywki Krzysztofa Domagały. Z wyniku 6:5, bardzo szybko zrobiło się 11:5, a na boisku w miejsce Kaczmarka pojawił się Adam Mazur. Kiedy przewaga ekipy z Ozorkowa wynosiła siedem punktów (13:6) ciężar gry wzięli na siebie Mazur z Pawlewiczem, którzy z pomocą

przeciwnika odrobili trzy oczka (13:9). Wówczas coraz aktywniejszy stał się mało widoczny dotąd Krymarys. Po akcjach przyjmującego ozorkowian, zespół Bzury ponownie miał sześć punktów przewagi, a przy stanie 16:10 o drugą przerwę poprosił Krzysztof Wójcik. W efekcie stołeczni zbliżyli się na cztery oczka (14:18). Wyraźna przewaga gości utrzymywała się do końca seta. Podopieczni Grzegorza Zawieruchy mieli okazję zakończyć tę partię przy stanie 24:18. Wówczas zabrakło zimnej krwi, a po drugiej stronie skutecznie punktował Sutyniec. Przy stanie 24:21 trener Zawierucha poprosił o czas, by dokładnie omówić z zawodnikami ostatnią akcję, a po wznowieniu wynik drugiej odsłony meczu ustalił Krymarys (25:21).

 

W partii numer trzy początkowo pojedynek toczyli se sobą Sutyniec z Krymarysem, ale przy stanie 6:5 dla ozorkowian powtórzyła się historia z drugiego seta. Goście zaczęli uciekać siatkarzom MOS-u Wola. Wójcik wykorzystał piłkę przechodzącą, w ataku pomylił się Sutyniec, a po plasie Dłubały na tablicy wyników było 9:5 dla przyjezdnych. Dwa punkty co prawda odrobił Mazur (7:9), ale po chwili ozorkowianie mieli dziewięć punktów przewagi (20:11). Stołeczni popełniali błędy w przyjęciu, a sytuacyjne piłki z łatwością były podbijane przez przeciwnika lub lądowały poza boiskiem. Przy stanie 20:11 Krzysztof Wójcik dał odpocząć zawodnikom, którzy wyszli w wyjściowym składzie, ale ich zmiennicy nie zdołali zmienić sytuacji na boisku i to Bzura po trzech setach prowadziła 2:1.

 

Z wysokiego C przystąpili do czwartej partii siatkarze MOS-u Wola, prowadząc po kilku minutach 5:0. Ataki Sadeckiego pozwoliły siatkarzom Bzury zbliżyć się trzy punkty (7:4), ale po akcji Sutyńca, blokach Bartczaka i Kaczmarka, stołeczni prowadzili 10:4. Podopieczni Grzegorza Zawieruchy starali się gonić przeciwnika, ale grający skutecznie, a przede wszystkim konsekwentnie warszawiacy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii. W polu zagrywki kilka punktów zdobył Wasilewski, a w ataku nie zawodzili Sutyniec i Pawlewicz, dzięki czemu miejscowi pewnie wygrali 25:18.

W pierwszych akcjach tie-breaka oba zespoły szły punkt za punkt. Przy stanie 3:3 na skrzydle pomylił się Dłubała, a Bartczak zablokował Sadeckiego, dzięki czemu MOS Wola miał dwa punkty przewagi (5:3). Atakujący Bzury zmniejszył straty do jednego oczka, a trzy błędy stołecznych dały jego drużynie prowadzenie 7:5. Szansę na wyrównanie przy stanie 7:6 miał Schamlewski, ale piłka po jego ataku wyszła w aut (8:6). W tej fazie seta ciężar gry w zespole warszawiaków starał się wziąć Kaczmarek, jednak przyjmujący MOS-u był osamotniony w ataku. Po drugiej stronie siatki problemów takich nie mieli goście, którzy po atakach Wójcika i Sadeckiego wygrali „seta prawdy" 15:11.

Komentarz (0)

Dodaj komentarz
  • Brak komentarzy

Opcje strony

do góry