Siatkarze MOS Wola przegrali 2:3 z Bzurą Ozorków w ostatnim meczu rundy zasadniczej II ligi mężczyzn
Drużyna siatkarzy MOS Wola przegrała 2:3 z Bzurą Ozorków po słabym meczu w II lidze mężczyzn. Był to ostatni mecz w rundzie zasadniczej i bez względu na wynik spotkania nasza drużyna miała zapewnione 3 miejsce w tabeli.
MOS Wola Warszawa - Bzura Ozorków 2:3
(25:22, 21:25, 16:25, 25:18, 11:15)
Składy zespołów:
MOS Wola: Bartczak, Schamlewski, Pawlewicz, Sutyniec, Wasilewski, Kaczmarek, Nassalski (libero) oraz Mazur, Jadacki, Szewczyk i Trzciński
Bzura: Domagała, Dłubała, Kałużny, Krymarys, Sadecki, Wójcik, Antosiak (libero) oraz Majchrzak i Sowiński
Oto relacja z meczu red. Tomasza Tadrały, która ukazała się na stronie Strefy Siatkówki:
W ostatniej kolejce II ligi mężczyzn
grupy trzeciej, siatkarze Bzury Ozorków pokonali w pięciosetowym pojedynku MOS Wola Warszawa.
Już w pierwszej akcji
Bartosza Kaczmarka i Mariusza Schamlewskiego zatrzymały się w siatce i zamiast 3:0 dla gospodarzy, było 2:1 dla przyjezdnych. Przy stanie 4:4 ekipa Grzegorza Zawieruchy zaczęła uciekać rywalom. Piotr Dłubała włożył piłkę za „kołnierz" siatkarzom MOS-u Wola, Kamil Wójcik zatrzymał Pawła Sutyńca, a w następnej akcji środkowy Bzury punktował ze środka i przy 7:4 o czas poprosił szkoleniowiec stołecznych. Po wznowieniu gry za odrabianie strat wziął się Kaczmarek. Przyjmujący beniaminka z Warszawy najpierw zablokował Sadeckiego, a następnie skuteczny był na kontrze. Niewiele brakowało, aby Kaczmarek stał się bohaterem kolejnej akcji, w której „wyciągnął" piłkę po ataku Michała Krymarysa. Adrian Bartczak piłkę posłał do Sutyńca, ale ten za bardzo ściągnął nadgarstek i piłka dająca remis, zamiast w polu rywala, znalazła się w siatce (8:6). To, co nie udało się kapitanowi miejscowych, dokonał ich rozgrywający. Bartczak zdobył punkt
przeciwnika odrobili trzy oczka (13:9). Wówczas coraz aktywniejszy stał się mało widoczny dotąd Krymarys. Po akcjach przyjmującego ozorkowian, zespół Bzury ponownie miał sześć punktów przewagi, a przy stanie 16:10 o drugą przerwę poprosił Krzysztof Wójcik. W efekcie stołeczni zbliżyli się na cztery oczka (14:18). Wyraźna przewaga gości utrzymywała się do końca seta. Podopieczni Grzegorza Zawieruchy mieli okazję zakończyć tę partię przy stanie 24:18. Wówczas zabrakło zimnej krwi, a po drugiej stronie skutecznie punktował Sutyniec. Przy stanie 24:21 trener Zawierucha poprosił o czas, by dokładnie omówić z zawodnikami ostatnią akcję, a po wznowieniu wynik drugiej odsłony meczu ustalił Krymarys (25:21).
W partii numer trzy początkowo pojedynek toczyli se sobą Sutyniec z Krymarysem, ale przy stanie 6:5 dla ozorkowian powtórzyła się historia z drugiego seta. Goście zaczęli uciekać siatkarzom MOS-u Wola. Wójcik wykorzystał piłkę przechodzącą, w ataku pomylił się Sutyniec, a po plasie Dłubały na tablicy wyników było 9:5 dla przyjezdnych. Dwa punkty co prawda odrobił Mazur (7:9), ale po chwili ozorkowianie mieli dziewięć punktów przewagi (20:11). Stołeczni popełniali błędy w przyjęciu, a sytuacyjne piłki z łatwością były podbijane przez przeciwnika lub lądowały poza boiskiem. Przy stanie 20:11 Krzysztof Wójcik dał odpocząć zawodnikom, którzy wyszli w wyjściowym składzie, ale ich zmiennicy nie zdołali zmienić sytuacji na boisku i to Bzura po trzech setach prowadziła 2:1.
Z wysokiego C przystąpili do czwartej partii siatkarze MOS-u Wola, prowadząc po kilku minutach 5:0. Ataki Sadeckiego pozwoliły siatkarzom Bzury zbliżyć się trzy punkty (7:4), ale po akcji Sutyńca, blokach Bartczaka i Kaczmarka, stołeczni prowadzili 10:4. Podopieczni Grzegorza Zawieruchy starali się gonić przeciwnika, ale grający skutecznie, a przede wszystkim konsekwentnie warszawiacy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii. W polu zagrywki kilka punktów zdobył Wasilewski, a w ataku nie zawodzili Sutyniec i Pawlewicz, dzięki czemu miejscowi pewnie wygrali 25:18.
W pierwszych akcjach tie-breaka oba zespoły szły punkt za punkt. Przy stanie 3:3 na skrzydle pomylił się Dłubała, a Bartczak zablokował Sadeckiego, dzięki czemu MOS Wola miał dwa punkty przewagi (5:3). Atakujący Bzury zmniejszył straty do jednego oczka, a trzy błędy stołecznych dały jego drużynie prowadzenie 7:5. Szansę na wyrównanie przy stanie 7:6 miał Schamlewski, ale piłka po jego ataku wyszła w aut (8:6). W tej fazie seta ciężar gry w zespole warszawiaków starał się wziąć Kaczmarek, jednak przyjmujący MOS-u był osamotniony w ataku. Po drugiej stronie siatki problemów takich nie mieli goście, którzy po atakach Wójcika i Sadeckiego wygrali „seta prawdy" 15:11.