Aktualnie znajdujesz się na:

Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wywiad z trenerem Konradem Copem z MOS Wola w Strefie Siatkówki

Konrad Cop, trener siatkarzy MOS Wola z rocznika 1998, którzy zdobyli Puchar Polski w mini-siatkówce w Zabrzu, udzielił wywiadu na siatkarskim portalu siatka org. Wywiad pt. "Musiałem chłopakom tylko pomóc" przeprowadził red.Tomasz Tadrała.

 

 

Oto ten wywiad , ktorego udzielił trener Konrad Cop:

W zakończonym turnieju Kinder+Sport złoty medal w kategorii trójek trafił w ręce chłopców MOS-u Wola, ale niewiele brakowało, aby zespół do Zabrza nie dojechał. O nieoficjalnych, młodzieżowych mistrzostwach Polski opowiada trener zwycięzców, Konrad Cop.


Wyjeżdżając na turniej Kinder+Sport do Zabrza liczyliście, że osiągniecie w minisiatkówce największy sukces w historii klubu ?

Konrad Cop: - Po cichu myśleliśmy o medalu, ale nie chciałem chłopaków obciążać niepotrzebną presją. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni, ponieważ w sezonie chłopcy w swoim roczniku wygrywali wszystkie turnieje na Mazowszu i wiele innych, konkurując z graczami z roczników starszych. Gdy w lipcu będąc na obozie dowiedzieli się, że główną nagrodą pucharu Kinder+Sport jest wyjazd na mistrzostwa świata do Włoch na mecze grupowe Polaków, to niesamowicie się ucieszyli i powiedzieli, że >>wygrają tę imprezę...<< Musiałem im w tym pomóc (śmiech).

Niewiele brakowało, abyście na ten turniej w ogóle nie pojechali. Na kilkanaście dni przed turniejem Kinder+Sport zespół zdziesiątkowała choroba.

- Tak, na obozie w Mławie, gdzie przyjechały na zgrupowanie wszystkie roczniki męskie z MOS-u Wola zaatakował nas rota wirus. Przeszło 30 osób, w tym 3 z 6 moich zawodników. Spędziliśmy wspólnie noc w szpitalu, chłopcy mieli podawaną kroplówkę. Musieliśmy przedwcześnie zamknąć obóz, a do mistrzostw w Zabrzu pozostawał tylko tydzień. Na domiar złego dwa dni przed wyjazdem rozchorował się kapitan naszego zespołu, a w trakcie trwania turnieju także nasz rezerwowy. Gdy dostaliśmy się do najlepszej ósemki pozostawaliśmy bez zawodnika rezerwowego. Bałem się jak wydolnościowo chłopaki wytrzymają trudy zawodów, ponieważ mieli do rozegrania 10 spotkań. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Myślę, że te problemy jeszcze bardziej nas scaliły i pokazały, że jesteśmy zespołem.

Czy pana zdaniem takie turnieje, jak ten w Zabrzu są w Polsce potrzebne?

- Oczywiście. Z roku na rok rośnie liczba młodych adeptów siatkówki chcących wystąpić w Zabrzu. W tym roku ta liczba, to ponad 24 tysiące zawodników. Organizacyjnie ten turniej też się rozwija. Są piękne nagrody, które dla tych młodych ludzi są zachętą do trenowania siatkówki. Wśród tych młodych siatkarzy, na pewno są talenty, które kiedyś zasilą polską reprezentację. Paweł Woicki też wspominał, że jako młody zawodnik brał udział w tym turnieju.

Regulamin Kinder+Sport przewiduje, że w „trójkach" na turniej można zabrać jedynie czterech zawodników, tymczasem do turnieju w Zabrzu przygotowywał pan sześciu chłopaków. Trudno podjąć decyzję, kogo zostawić w domu?

- Po raz pierwszy musiałem podjąć taką decyzję i była ona niezwykle trudna. Przekazanie młodemu człowiekowi decyzji o jego absencji na najważniejszych zawodach jest bardzo ciężkie. Chłopcom było przykro, ale starałem się podkreślać, że są potrzebni temu zespołowi, że w czwórkach jest już 2 rezerwowych i na pewno będą występować, a ewentualny sukces drużyny w Zabrzu będzie też ich udziałem. Na szczęście organizatorzy finału mieli większą liczbę medali i poprosiłem o dwa dla chłopaków, które będą dla nich taką nagrodą pocieszenia. Problem selekcji jest elementem naszej pracy trenerskiej, do którego będę się musiał przyzwyczaić.

Zespół w nagrodę pojedzie do Włoch, a czy wraz z zespołem pojedzie jego trener? AZS Politechnika przygotowuje się już od kilku tygodni do sezonu.

- Tak trener będzie się też mógł nacieszyć sukcesem i pojechać do Włoch. Niestety z racji tego, że sezon ligowy został przesunięty w czasie z uwagi na mistrzostwa świata i w tygodniu będą rozgrywane dwa mecze, zrezygnowałem ze swojej funkcji w Politechnice. Musiałem dokonać wyboru pomiędzy MOS Wola Warszawa, a „Inżynierami". Chcę być kiedyś dobrym trenerem, a w MOS-ie zostawiłem za dużo pracy i serca, żeby rezygnować z chłopaków. Bardzo miło wspominam przygodę z Politechniką. Bardzo dużo się w ciągu tego roku nauczyłem i jestem wdzięczny trenerowi Radkowi Panasowi, że mimo mojej rezygnacji dał mi pozwolenie na uczestniczenie w treningach zespołu i odprawach w nadchodzącym sezonie.

W MOS-ie jest pan trenerem grup młodzieżowych, w Politechnice był pan scoutem. Trudniej jest być szkoleniowcem czy statystykiem?

- Są to z jednej strony bliźniacze, a z drugiej odmienne funkcje. Praca z młodymi adeptami siatkówki jest bardzo wdzięczna i fascynująca, ponieważ młodzież angażuje się w treningi całym sercem. Natomiast praca statystyka w Pluslidze jest bardzo odpowiedzialna. Trzeba poświęcić jej niekiedy całe noce, aby przygotować odprawę albo wynaleźć słabe strony przeciwnika. Praca statystyka jest bardzo potrzebna w drużynie, ale jego wpływ na grę zespołu jest niewielki, natomiast w pracy trenera młodzieżowego jest się odpowiedzialnym za wszystko.

Trudno było połączyć jedno z drugim?

- Powiem szczerze, że było bardzo trudno. Jak już wspomniałem z uwagi na pracę scouta wziąłem na AWF-ie, gdzie studiuję urlop dziekański na trzecim roku. Bardzo często terminy spotkań Politechniki kolidowały z turniejami czy treningami w MOS-ie i trzeba było szukać rozwiązań. Pomógł mi w nich trener Panas, który zgadzał się, żebym na mecze dojeżdżał samochodem i rodzice, którzy jechali z drużyną MOS-u na turnieje a ja po meczach „Inżynierów" do nich przyjeżdżałem. Raz doszło do sytuacji, że w czasie drogi do Radomia na jeden z meczów barażowych zepsuł mi się samochód i na sale dotarłem w ogromnych nerwach 10 minut przed spotkaniem jadąc autostopem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale wiedziałem, że w tym sezonie nie mogę dopuścić do takich sytuacji i muszę skupić się na jednej funkcji.

Zespół AZS-u Politechnika Warszawska pozostał w PlusLidze, a przy okazji został mocno przebudowany, na co pana zdaniem stać ten zespół w tym sezonie?

- W tym sezonie z zespole będzie bardzo ciekawa mieszanka graczy młodych, jak Bartman i Kubiak oraz doświadczonych, jak Nowak i Prygiel. Jeżeli to wypali to zespół będzie groźny dla wszystkich i sądzę, że 5 miejsce będzie w naszym zasięgu. Z drugiej strony wszystkie zespoły bardzo się wzmocniły, a liga w nadchodzącym sezonie będzie najmocniejsza od wszystkich edycji. Na pewno będzie ciekawie.

 

* Otwarty jest nabór do rocznika 1998, który prowadzony jest przez Konrada Copa. Jeżeli chcesz trenować z mistrzami i osiągać podobne sukcesy, a jesteś sprawny i nastawiony na trenowanie to klub MOS Wola Warszawa zaprasza na zajęcia. Nabór do rocznika 1998 ciągle trwa. (Poniedziałek 17.30 - 19.00 MOS ul. Rogalińska 2, czwartek 17.00 - 18.30 Gim 48 Deotymy 25/33, piątek 15.00 - 16.30 MOS ul. Rogalińska 2)

Komentarz (0)

Dodaj komentarz
  • Brak komentarzy

Opcje strony

do góry