Aktualnie znajdujesz się na:

Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

"Wciąż nie możemy się nacieszyć złotym medalem mistrzostw Polski juniorów,..."

Zespół / drużyna to jak ciało składające się z wyspecjalizowanych komórek. Każdy z zawodników zna swoją rolę, każdy z siatkarzy ma świadomość, że pracuje na wspólny sukces. Jeżeli ta świadomość jest większa, a integracja zespołu dziełem dokończonym, to każda decyzja trenera przyjmowana z szacunkiem a zaangażowanie siatkarza maksymalne. Jeżeli włączysz jeszcze waleczne serce , to zawsze z boiska schodzisz spełniony! Zapraszamy na wywiad z trenerem Konradem Copem - trenerem złotych medalistów Mistrzostw Polski 2020 w Dębicy. Atmosfera sukcesu ciągle unosi się w Warszawie wysoko.

Wciąż nie możemy się nacieszyć złotym medalem mistrzostw Polski juniorów, który w Dębicy wywalczyli zawodnicy MOSu Wola Warszawa. Dziś zapraszamy Was na krótką rozmowę z "ojcem" tego sukcesu, trenerem Konradem Copem. Miłej lektury! 
 Warszawa Kibicuje Siatkówce: W ostatnim pojedynku grupowym, a pierwszym meczu z JW, posłałeś na boisko dość eksperymentalny skład. Nie powiemy, że zmienników, bo chłopcy wielokrotnie pokazywali, że są bardzo wyrównaną ekipą. To był chytry plan Konrada Copa na te mistrzostwa? Dobre gospodarowanie siłami?
 Konrad Cop: Teraz jak wygraliśmy, to wszystko będzie chytrym planem  a to jest dużo prostsze. Występ na mistrzostwach Polski jest marzeniem każdego młodzieżowca, tym bardziej przeciwko tak świetnej ekipie, jaką w Dębicy był Jastrzębski Węgiel. Zarzynanie pierwszej szóstki w meczu o rozstawienie, gdzie drużyny z grupy A były bardzo równe, było dla mnie nielogiczne. Zmiennicy zaprezentowali się znakomicie. Prawie doprowadzili do tiebreaka, zrobili dym pod siatką i pokazali reszcie ekipy, że z faworyzowanym Jastrzębiem można walczyć. Kilka akcji było naprawdę wspaniałych, a wspomnienia zostaną chłopakom na długo. Łącznie z sympatycznym wywiadem Maćka Pieńkowskiego i „Bałtkiem”, który odpoczywa.
 WKS: Półfinał i finał rozstrzygnęliście na swoją korzyść dopiero w tie breaku, najmniejszą możliwą różnicą. Zresztą, drugi półfinał zakończył się w ten sam sposób. Wiemy, że na tym etapie nie ma słabych drużyn.  Co według Ciebie zadecydowało o kolejności na podium? Umiejętności? Serce? Charakter? A może coś jeszcze innego?
 KC: Gdy umiejętności są na podobnym poziomie chodzi o serce. Ci chłopcy mają wspaniałe serca i to jest dla mnie najlepsze. Nie tracili wiary w krytycznych momentach, po prostu starali się zawsze grać swoją najlepszą siatkówkę.
 WKS: Na pewno wszyscy pytają, co powiedziałeś chłopakom w tie breaku, kiedy Jastrzębie wysoko prowadziło.  Nas bardziej interesuje, co im powiedziałeś po meczu?  I jak będziesz wspominał tę swoją "Kompanię Braci"? Bo przecież te Mistrzostwa pewien etap w waszym życiu zakończyły.
 KC: Powiedziałem chłopakom, że Jastrzębie, jak w każdym z setów, zrobi kilka sztuczek. Odpalamy na zagrywce i dojdziemy ich przed 13 punktem.
Po meczu powiedziałem, że mają niesamowity charakter i siłę ducha. Wyciągnąć tiebreaka przy 9-4 i błędzie sędziego jest nie tylko sztuką, ale zakrawa na siatkarski cud. Chłopaków będę wspominał jako kompanię braci, a pamiątką będą nasze nieśmiertelniki. Myślę o nich tak samo dobrze, jak o innych swoich podopiecznych. Medale nie sprawiają, że jednych kocham bardziej niż drugich. Mistrzostwa pewien etap zakończyły, a otworzyły inny, może lepszy? 
 WKS: Gdybyś mógł wybrać swoją "szóstkę" tych mistrzostw, kto by tam trafił? Zgodziłbyś się z wyborem organizatorów?
 KC: Wydaje mi się, że wybory były słuszne. Moja szóstka wyglądałaby następująco: Pawlun, Gomułka, Gierżot, Gawrzydek, Urbanowicz, Strulak, Bulira (przyjmuje)/Dereń (broni).
 WKC: Jak wsiadłeś do samochodu na Rogalińskiej? 
KC: Na szczęście miałem drugą koszulkę! Po tej kąpieli w szampanie musiałem ją zmienić przed wejściem do auta.  Powitanie na Rogalińskiej było hiper-, mega-, giga- przekozackie!  Nasi rodzice, sympatycy, zawodnicy i absolwenci sprawili nam niesamowitą radość. Dziękuję każdemu z osobna i wszystkim. Eskorta samochodów, szampany, transparenty, race, balony - to było ich nie tylko mistrzostwo Polski, ale świata i wszechświata. Naprawdę nie wiem, jak w tak krótkim czasie byli w stanie zrobić taki festyn. A impreza w Vegas u fantastycznych państwa Pawlaków pozostanie słodką tajemnicą. Oczywiście było grzecznie i po północy wszyscy już spali.
WKS: Serdecznie dziękujemy za rozmowę, a przede wszystkim za emocje, które dzięki Wam mogliśmy przeżyć.

Komentarz (0)

Dodaj komentarz
  • Brak komentarzy

Opcje strony

do góry